Robiłam go ze wzoru, ściśle wg wytycznych, dobrałam włóczkę odpowiednią i rozmiar szydełka, i 3 dni jarałam się jakis to post wysmaruję, jak chwalić się będę i obrastać w piórka :)
W końcu golfik skończyłam, Młoda wybrała sobie guziole, które od razu doszyłam, rozłożyłam gotowe dzieło na stole i cyknęłam fotkę...
- Młoda, przymierz... - rzuciłam, a córa już wskakiwała w golfiszcze.
Znacie ten dźwięk zdartej płyty, kiedy w serialu jakiś bohater nagle zdaje sobie sprawę ze coś jest nie tak? Jak młoda przyodziala się w golfiszcze - usłyszałam w głowie ten właśnie dźwięk. Fotki, próbowałam z różnych stron i młoda pozowała zaciekle, ale golf wisi na niej jak na kiju.
Jest za wielki...
Pozostaje mi tylko wierzyc, że Młoda dorośnie do sweterka i nie stanie się to latem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz